środa, 11 grudnia 2013

FRAZY WŚRÓD CIEMNOŚCI - Jerzy Pilch "Drugi dziennik"


„Drugi dziennik” Jerzego Pilcha – na który składają się teksty publikowane w „Tygodniku Powszechnym” – rozpoczyna się wpisem datowanym na 21 czerwca 2012 roku. Tego dnia na Stadionie Narodowym Cristiano Ronaldo, zdobywszy jedyną bramkę w meczu z Czechami, dał drużynie Portugalii awans do półfinałów mistrzostw Europy w piłce nożnej.  Czy jupiterowa łuna znad stadionu dotarła nad ulicę Hożą, czy śpiewy kibiców zawisły nad stołecznym Śródmieściem, czy wreszcie autor „Innych rozkoszy” śledził mecz w telewizji – tego nie wiemy. I choć po Warszawie błąkali się niepocieszeni kibice (biało-czerwoni tradycyjnie odpadli w pierwszej rundzie), Pilch o tym nic nie pisze. O czym zatem pisze – w taki dzień, w takie lato!  – skoro nie o futbolu? On – który z zapałem komentował byle smutę ligową, on – który w „Dzienniku” zapowiadał, że siądzie do pisania książki poświęconej futbolowi i literaturze. Otóż pisze o szurającym w kuchni duchu Henryka Berezy, który tego akurat dnia rozstał się ze światem. Śmierć ta, zawieszająca na jakiś czas myśli o literaturze, zaś tak banalną uciechę żywych jak futbol spychająca w niebyt, ustawia poniekąd cały tom. „Drugi dziennik” (zwany także, choć epitet ten w ostatniej chwili został przez autora wymazany, „intymniejszym”) spowija ciemność.
O futbolu, jako się rzekło, w „Drugim dzienniku” niewiele, prawie nic. O literaturze – niepomiernie więcej. O literaturze, rzecz jasna, szczególnej – autor najczęściej zdaje bowiem relację z lektur nekrologów (osobliwie żegnających się ze światem rówieśników Pilcha), a z rzeczy o znacznie większej objętości i ładunku artystycznym wpadają mu w ręce (oczywiście przypadkiem) takie tytuły jak „O starzeniu się” Améry’ego, „Utajona choroba” Broyarda, „O chorobie” Ciorana, „Kruchy dom duszy” Thorwalda. A na dokładkę – Camus i Márai. Mamy więc oto samych monografistów chorób, gigantów suicydologii stosowanej i speców od spraw ostatecznych. Jest mroczno, będzie jeszcze mroczniej? „Postanowiłem bezwzględnie wykluczyć z Dziennika słowo „choroba” i w miarę możności (w miarę nie sięgającej absurdu możności) wszystkie jego formy poboczne czy synonimiczne. Niestety, wykluczenie się nie powiodło” – pisze Pilch, a czytelnik wie doskonale, w którym miejscu fragment ten należy czytać z przymrużeniem oka. Autor, komentując wątki mortualne, a i samemu popadając w tony pesymistyczne, wszechogarniającą ciemność rozświetla wszak zadzierżystością frazy, błyskotliwością ripost i autoironiczną zgryźliwością.
Owszem, tu i ówdzie strzyka, tu i tam uwiera, za siebie patrzy się częściej niż w przyszłość (a jeśli w przyszłość, to wiadomo, jakie tam obrazy), ale wszystko to furda, bo przecież ciemność ciemnością, ale co chwila zapiski z „Drugiego dziennika” wyrywają się ku światłu i ku życiu. A to trzeba skomentować niefortunną wypowiedź polityka, a to przytrzeć nosa temu i owemu, a to dopisać kolejny rozdział do wiślańskiej historii Czyżów i Kubiców. Jakaż intensywność w całym tym wycofaniu! I jakież zawijasy!

Jerzy Pilch
„Drugi dziennik”
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013

(tekst ukazał się pierwotnie w "Chimerze")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz